26 listopada 2021 r.
Z całą pewnością stwierdzenie, że kryzys demograficzny jest wynikiem konsumpcyjnego nastawienia do rzeczywistości byłoby zbyt dużym uproszczeniem. Niestety - jak twierdzą socjologowie - nastawienie na samorealizację, poszukiwanie wygód i przyjemności stało się wartościami dominującymi w naszej cywilizacji. Prowadzi to do kryzysu egzystencjalnego, widocznego szczególnie w Europie. Niemieccy badacze nazywają takie społeczeństwa "Spassgesselschaft", czyli nastawione na zabawę. Coś tu jest na rzeczy. W liczbach bezwzględnych oznacza to, że jeśli się nie przebudzimy, to w 2050 roku będzie nas Polaków nie 38 milionów, a 33 miliony.
Ale oddajmy głos ekspertom. Poniżej zamieszczamy bardzo ciekawą, naukową analizę problemu.
---
Dr Karolina Świrska-Czałbowska
Kryzys demograficzny w państwach Unii Europejskiej. Przyczyny, przebieg, konsekwencje. Przypadek Polski na tle państw regionu.
Przyglądanie się danym statystycznym – statystykom urodzeń i zgonów wydaje się od wielu lat jak najbardziej zasadnym zajęciem dla naukowców, dziennikarzy, komentatorów, czy specjalistów inżynierii społecznej. Znanym faktem jest, że od wielu lat w Unii Europejskiej rodzi się coraz mniej dzieci. Patrząc na dane statystyczne, widzimy, że ostatnie lata nie przyniosły przełomu w tej kwestii. W 2019 r. w całej UE urodziło się jedynie 4,2 mln dzieci.
Jest to postępujący sukcesywnie spadek urodzeń, widoczny od prawie 50-ciu lat (wykres 1) Mimo wielu wysiłków – nakładów finansowych i programów pomocowych polityki społecznej nie udało się go wyhamować nigdzie w Europie.
W tym artykule pokażę, jak dane statystyczne dot. wskaźników urodzeń kształtują się we wszystkich krajach UE. Ważne będzie zdefiniowanie pojęcia współczynnika dzietności, poziomu zastępowalności pokoleń i dodatniego/ujemnego przyrostu naturalnego. Warto przyjrzeć się, jak wskaźniki te zmieniały się w czasie, jak kształtują się obecnie w Europie/ na całym świecie i jakie są prognozy dla światowej populacji w przyszłości. Pytanie zasadnicze pozostaje otwarte- jakie są przyczyny spadku urodzeń i jakie środki należałoby podjąć, aby zahamować niekorzystne trendy.
Kolejnym celem, który chciałabym osiągnąć jest popularyzacja badań naukowych na ten temat. Badania te- zarówno jakościowe, jak i ilościowe- dla przeciętnego polskiego czytelnika są trudno dostępne i przez to mają mały zasięg oddziaływania. Badania prowadzone przez ośrodki badawczo-rozwojowe i sugerowane przez nich rozwiązania powinny stać się przedmiotem uwagi zarówno takich instytucji jak Związek Rodzin 3+, czy Ministerstwo Pracy i Polityki Socjalnej, jak i szerszej społecznej debaty.
W statystykach urodzeń jednym z najważniejszych wskaźników jest współczynnik dzietności. Całkowity współczynnik dzietności (TFR- total fertility rate) oznacza „współczynnik określający liczbę urodzonych dzieci przypadających na jedną kobietę w wieku rozrodczym (czyli będącą w wieku 15-49 lat)”. Aby osiągnąć poziom ‘zastępowalności pokoleń’, współczynnik dzietności powinien wynosić około 2,1, co oznacza, że na 10 kobiet w wieku rozrodczym powinno przypadać 21 dzieci. Czyli albo 6 kobiet z 10-ciu powinno być matkami dwojga dzieci, a pozostałe 4 kobiety z 10-ciu powinny mieć troje dzieci albo 7 kobiet na 10 powinno urodzić dwoje dzieci, a pozostałe 3 kobiety troje. 2.1 to wymagana liczba urodzeń przypadająca na kobietę w celu zastępowalności pokoleń i powinna osiągać tę samą wartość każdego roku.
Polska, tak jak wiele krajów Europy Wschodniej, a także Europy Południowej, od wielu lat ma bardzo niski współczynnik dzietności.
Najnowsze dane, dostępne na listopad 2021 obejmują rok 2019.
W 2019 roku kraje z najniższym współczynnikiem dzietności to: Malta (1,14), Hiszpania (1,23), Włochy (1,27), Cypr (1.33), Grecja i Luksemburg (1.34), zaś z najwyższym - Francja (1,86), Rumunia (1.77), Irlandia i Szwecja (1,71), Dania (1,70). W Polsce wartość tego wskaźnika w 2019 r. też jest niska- wynosi jedynie 1,44. W żadnym z badanych przez Eurostat krajów wskaźnik dzietności nie osiągnął poziomu zastępowalności pokoleń (czyli 2.1 dziecka na kobietę w wieku rozrodczym). Jednak widzimy, że to nie w katolickiej Polsce, tylko w zlaicyzowanych Francji i Szwecji rodzi się najwięcej dzieci; i warto by zadać sobie pytanie dlaczego tak się dzieje.
Mapa 1. TFR w UE w 2019 roku.
Warto przyjrzeć się, jak ten wskaźnik zmieniał się w czasie- wykres 2. przebieg TFR- zmiana w czasie
Oraz jak zmieniał się na przestrzeni czasu w poszczególnych krajach UE (wykres 3):
Również dane prezentowane na tym wykresie nie są dla nas zaskoczeniem. Widzimy, że we wszystkich krajach UE od 1960 do 2019 roku wskaźnik TFR znacząco się zmniejszył; najwyższe- prawie dwukrotne spadki obserwujemy w Irlandii, Portugalii, na Słowacji.
Kolejnym niepokojącym faktem jest ujemny wzrost liczby ludności w wielu krajach UE. „Ujemny przyrost naturalny” oznacza, że więcej osób umiera niż rodzi się w danym czasie na danym obszarze (z wyłączeniem wpływu migracji - imigracji lub emigracji)”. Według raportu Eurostatu po raz pierwszy w historii UE odnotowano ujemny przyrost naturalny w 2015 r., kiedy urodziło się 5,1 miliona osób, ale zmarło 5,2 miliona. Naturalny wzrost liczby ludności w krajach UE osiągnął najwyższą wartość w 1964 r., kiedy to liczba urodzeń wynosiła o 3,6 miliona więcej niż zgonów. Później liczba urodzeń stopniowo spadała, a oczekiwana długość życia rosła, co przekłada się na starzenie się społeczeństwa. Według Eurostatu do 2003 r. naturalny wzrost był zrównoważony, ponieważ liczba urodzeń przekraczała liczbę zgonów o 100 000 rocznie. W 2015 roku po raz pierwszy w historii UE, wystąpiło zjawisko ujemnego przyrostu naturalnego. Pozytywny wzrost odnotowały jedynie takie kraje jak Irlandia, Francja, Szwecja czy Wielka Brytania, na południu Europy kraje takie jak Włochy, Grecja i Portugalia miały wskaźnik urodzeń bardzo niski. Najbardziej się zmniejszyła populacja Węgier, Litwy, Bułgarii, Łotwy, Chorwacji i Rumunii. W tych krajach przyrost naturalny (tj. stosunek urodzeń do zgonów) był najbardziej niekorzystny.
Jednak pomimo ujemnego wskaźnika urodzeń w całej UE odnotowuje się wzrost liczby obywateli. W 2015 r. saldo migracji w UE wyniosło 1,897 mln plus należy dodać 1,2 mln osób ubiegających się o azyl. Pięć lat później te tendencje się utrzymują- w roku 2020 liczba ludności w Europie wynosiła 743 595 000, zaś w 2021 roku 743 214 334 przy migracji ludności zwiększającej populację UE o ok 855 789 ludzi rocznie.
W tym momencie warto zapytać- ile dzieci rodzi się w UE w rodzinach pochodzących z kraju UE, a ile w rodzinach imigrantów? Jaka jest skala różnicy? Z pomocą przychodzi nam wykres 4.
Widzimy, że w takich krajach jak Cypr, Austria i Belgia liczba urodzeń przez matki pochodzących z innych krajów kształtuje się na poziomie 1/3. W pozostałych krajach Europy Zachodniej – waha się miedzy 25%, a 35%. Z kolei w Polska, Bułgaria, Słowacja, na Litwa znajdują na drugim biegunie- tu rodzą przede wszystkim ‘matki rdzenne’- kobiety pochodzące z kraju urodzenia swojego dziecka. Natomiast najwięcej urodzeń przez ‘matki imigrantki’ ma miejsce w Luksemburgu- nawet 60% i Szwajcarii- 45%. Jeśli te tendencje będą się utrzymywać w przyszłości, co jest prawdopodobne, to bogate kraje Europy Zachodniej staną się w przyszłości społeczeństwami, w których coraz więcej ról społecznych odgrywać będą imigranci.
Przyczyny spadku dzietności
Powszechnie uważa się, że na spadek dzietności wpływ mają głównie problemy ekonomiczne. I nie jest to myślenie pozbawione logiki- spadek płodności widoczny jest szczególnie w Europie Wschodniej, która wciąż przechodzi transformację polityczną. Jest to związane z rosnącymi trudnościami społecznymi i życiowymi, niskimi wynagrodzeniami, i ogólnym poczuciem niepewności. Strach przed przyszłością nie zachęca młodych ludzi do podejmowania długoterminowych decyzji. Kiedy nie są pewni jutra, decyzje o posiadaniu dzieci zwykle odkładają na przyszłość.
Jednak badacze jako główne przyczyny regresji demograficznej postrzegają :
1. Zmiany w kulturze i systemie wartości, których początki sięgają rewolucji społecznej z końca lat 60-tych XX wieku. Ewolucja modelu rodzinnego, zmiana ról społecznych kobiet i mężczyzn, społeczna akceptacja aborcji i rozwodów, łatwiejszy dostęp do antykoncepcji to tylko początek przemian, jakie dotknęły współczesne społeczeństwo. Te zjawiska ciekawie ilustruje wskaźnik urodzeń dzieci pozamałżeńskich, który w całej Europie wykazuje tendencje zwyżkowe (wykres 5):
Widzimy, że tendencje na przestrzeni prawie 20 lat znacząco się pogłębiają- nie w Polsce liczba urodzeń pozamałżeńskich wzrosła prawie dwukrotnie. Francja jest zaś krajem, w którym liczba dzieci urodzonych poza małżeństwem sięga 60% i jest to najwyższa wartość w UE. Oznacza to prawdopodobnie dwie kwestie- 1. przemiany cywilizacyjne, przemiany mentalnościowe sprawią, że tradycyjna rodzina przejdzie do lamusa i będzie fenomenem coraz rzadziej spotykanym, 2. Francja, która jest krajem o najwyższym wskaźniku dzietności ma liczbę również najwyższą liczbę urodzeń pozamałżeńskich –czyli skoro rodzące nie znajdują oparcia w instytucji rodziny, muszą mieć zapewnioną opiekę ze strony państwa.
2. Zmiana priorytetów we współczesnym społeczeństwie - samorealizacja, samoświadomość i poszukiwanie materialnych wygód życia stają się dominującymi wartościami w naszej cywilizacji. Coraz trudniej jest utrzymywać relacje z inną osobą, przeszkadza temu samorealizacja i nasilona indywidualizacja. Wielu badaczy zwraca uwagę, że kryzys dotykający Europę jest kryzysem egzystencjalnym - ludzie utracili tożsamość i stałe punkty oparcia, odwrócili się od chrześcijaństwa, co wywarło negatywny wpływ na trwałość relacji międzyludzkich. Społeczeństwa takie doczekały się już specjalnego nazewnictwa; w socjologii niemieckiej nadano im nazwę „Spassgesselschaft”, co oznacza społeczeństwo nastawione na zabawę. Kiedy istotą człowieczeństwa staje się dążenie do przyjemności, a ludzie realizują się przez wybory konsumpcyjne, zanikają obowiązki kiedyś uważane za podstawowe. Staranie się o potomstwo przestaje być istotne. Decyzję o dziecku odsuwa się w nieskończoność i w końcu nie podejmuje jej się nigdy.
3. Zmieniający się model rodziny. Dziś nie ma już tak wielu tradycyjnych rodzin, jak kiedyś. Kiedyś rodzice najpierw wychowywali dzieci, a później dzieci się nimi opiekowały stając się, w miarę możliwości, dobrą polisą dla rodziców na przyszłość. Obecnie- dawne obowiązki dzieci oraz psychologiczną rolę rodziny przejmują instytucje państwa i system emerytalny. Jakość życia Europejczyków w starszym wieku nie zależy od wychowanej liczby dzieci, ale od ich możliwości finansowych lub/i skumulowanych składek emerytalnych.
4. Sytuacja kobiet pracujących i równolegle wychowujących dzieci. Badania pokazują, że lepiej wykształcone kobiety mają niższe preferencje dotyczące posiadania dzieci. Jest to zjawisko, widoczne na całym świecie- szczególnie w krajach dobrze rozwiniętych. Mniejsza liczba dzieci jest pozytywnie skorelowana z rosnącym poziomem edukacji kobiet - kobiety dobrze wiedzą, że wychowanie dzieci będzie głównie ich obowiązkiem, a te z nich, które są lepiej wykształcone czują, że mają ‘więcej do stracenia’. Tradycyjna rola kobiet przestaje im wystarczać - model rodziny, w której mężczyzna jest żywicielem rodziny, a kobieta zajmuje się domem przechodzi w przeszłość. Polskie badania przeprowadzone przez CBOS już w 2003 roku wyraźnie wykazują, że obecnie w naszym społeczeństwie bardziej szanuje się kobiety pracujące zawodowo (49% odpowiedzi twierdzących) niż siedzące w domu i pełniące role gospodyń domowych (4%). Co ciekawe, uważają tak same kobiety- aż 60% z nich twierdziło, że praca zawodowa jest tym, co zasługuje na szacunek. Procent osób skłaniających się do tego poglądu rośnie wraz z upływem lat (w 1993 roku twierdziło tak 48%). Powyższe zależności ilustrują tendencję do bagatelizowania wartości życia rodzinnego. Kobiety decydują się coraz rzadziej na dziecko z racji ponoszenia większych trudności w godzeniu pracy zawodowej i obowiązków rodzinnych (czas pracy wielu kobiet pracujących na dwóch etatach wynosi na pewno więcej niż 8 godzin dziennie). W polskich warunkach należy to zjawisko rozszerzyć o niechęć pracodawców do zatrudniania kobiet w wieku rozrodczym i niedorozwój rozwiązań systemowych ułatwiających pracodawcom zatrudnianie osób z małymi dziećmi.
5. Na koniec- the last but not the least- powinniśmy wspomnieć o kwestiach finansowych. Najczęściej w krajach, w których zarobki są wyższe, współczynnik dzietności jest wyższy. W krajach o najwyższym współczynniku dzietności (Francja, Irlandia, Finlandia, Szwecja, Belgia, Dania), w których TFR wynosi od 1,7 do 1,96 dzieci na kobietę zarobki są wyższe niż w innych częściach Europy i wynoszą (nie mniej niż ) 2960 euro brutto miesięcznie (Francja). W krajach, w których TFR jest najniższy, zarobki nie są wysokie - podobnie jak w Europie Wschodniej średnie miesięczne zarobki brutto wynoszą od 409 euro (Bułgaria) do mniej niż 1000 euro miesięcznie (Czechy, Słowacja, Polska). Różnica między Danią, gdzie zarobki są najwyższe, a Bułgarią, gdzie zarobki są najniższe w 2017 r. wyniosła 7,6. W Europie Południowej, gdzie TFR również nie jest wysokie, zarobki są dużo niższe niż w Europie Północnej. Podsumowując – w krajach, w których zarobki są najniższe, wskaźnik urodzeń jest również niski, co nie oznacza automatycznie, że we wszystkich najbogatszych krajach liczba urodzeń ma tendencję zwyżkową. Niemcy są tutaj widocznym negatywnym przykładem. Jednak w krajach, których uważane są za bogate ogólnie sytuacja demograficzna wygląda dużo lepiej. Nawet jeśli wskaźnik urodzeń przez ‘matki rdzenne’ jest niski, to populacja zasilana jest przez urodzenia ‘matek imigrantek’.
Konsekwencje
Podstawową konsekwencją omawianych zjawisk będzie spadająca liczba ludności w krajach o niskim TFR. Jeśli utrzymają się obecne trendy, w Europie Wschodniej do 2050 r. populacja zmniejszy się od kilku do kilkunastu procent (w Polsce szacuje się ubytek ludności sięgający 14%). I przez analogię patrząc na mapę 2. widzimy, że populacja w Europie Zachodniej wzrośnie o co najmniej kilka procent (szacunki pokazują, że największy wzrost liczby obywateli spodziewany jest w Irlandii + 33%, a najmniejszy w Austrii + 4,27%). Mapa 2. pokazuje, jak kształtują się przewidywania co do liczby ludności w krajach europejskich.
Mapa 2. Prognozowana zmiana liczby ludności w krajach UE w latach 2017–2050.
Jeśli obecne trendy demograficzne pozostaną na tym samym poziomie, większa liczba obywateli przybędzie w Irlandii (+33,4%), Szwecji (+21%), Norwegii (+19,9%), Szwajcarii (+12,55%), Belgii (+11,76%). Wielka Brytania i Francja zwiększą liczbę swoich obywateli odpowiednio o 7,5% i 6,9%, podczas gdy Niemcy będą krajem Europy Zachodniej, który straci najwięcej ludności - 12%.
W Europie Południowej dane pokazują często trendy odwrotne - w Portugalii populacja będzie mniejsza o 3,82%, w Grecji o -10, 06%, podczas gdy we Włoszech populacja wzrośnie o 3,47%. Najkorzystniejsza sytuacja przewidywana jest w Hiszpanii – przybędzie tam 13,24% więcej obywateli.
Najbardziej dotkliwe prognozy dotyczą jednak Europy Wschodniej. W Bułgarii- najbiedniejszym kraju UE liczba ludności ma się zmniejszyć o 21,9%, w Serbii o 16,62%, podczas gdy w Polsce liczba ludności ma być mniejsza o 14,23%. Zapaść dotknie również kraje bałtyckie- tu spadek ludności ma oscylować między 29, 41% a 37%.
A jak wygląda Polska na tle krajów swojego regionu?
W Polsce spadek liczby urodzeń obserwuje się już od początków lat 90-tych. Ostatni roku wyżu demograficznego w naszym kraju mieliśmy w stanie wojennym w roku 1983, kiedy na świat przyszło 724 tys. nowych Polaków . A jeszcze w roku 1960-tym na kobietę statystycznie przypadało prawie troje dzieci. Do początku lat 80-tych wskaźnik urodzeń w naszym kraju kształtował się na poziomie 700-ciu tys. rocznie, aby po 2000 roku zmaleć do ok. 350-ciu tys. Widać wyraźnie, że na przestrzeni 20-stu lat liczba urodzeń zmniejszyła się o połowę.
I tak w roku 2015 w Polsce przyszło na świat 369 tys. Polaków. Lata 2016 i 2017 przyniosły nam 385 tys. (2016 r.) i 400 tys. (2017) urodzeń rocznie, co stanowiło i tak tylko 60% tego, co było w latach 80-tych. Widać, ze pomimo zasiłku rodzinnego 500+ i innych udogodnień dla rodzin liczba urodzeń wzrosła tylko nieznacznie – o 16 000 w 2016 r. i o 20 000 w 2017 r.
Do tego mamy negatywny przyrost naturalny- od 2011 roku więcej ludzi umiera niż się rodzi.
Czasy pandemii jeszcze bardziej zmniejszyły liczbę urodzeń- w czasie lipiec 2020-czerwiec 2021 w Polsce urodziło się niespełna 344 tys. dzieci, co uważa się za najniższą liczbę urodzeń od lat 50 tych XX wieku. W całym 2020 roku mieliśmy 355 tys. urodzeń. Snucie analogii do czasów stanu wojennego było nietrafione- czasy pandemii okazały się być wybitne niekorzystne dla decyzji o zakładaniu rodziny, czy jej powiększania.
Do tego zaobserwowaliśmy wysoka liczbę zgonów- niemal 540 tys.- o 130 tys. więcej niż rok wcześniej (wykres 6). W rezultacie od stycznia 2021 liczba mieszkańców naszego kraju wynosi 38 mln 244 tys. osób (wykres 7). W rezultacie widzimy, że Polska od 30 lat nie wychodzi z depresji urodzeniowej, a od dekady ma ujemny przyrost naturalny.
Wykres 6.
Wykres 7.
W rezultacie szacuje się, że jeśli negatywne tendencje się utrzymają, to do roku 2050-tego zamiast ponad 38 mln będzie nas 33,5 miliona.
Powyższe tendencje zostały uwidocznione na obydwu wykresach:
Wykres 8 Ludność Polski w latach 1970-2050 (prognoza).
Wykres 9. Prognoza urodzeń i zgonów do 2050 r.
Prognozy demograficzne Komitetu Nauk Demograficznych PAN przewidują, że w Polsce spadek liczby ludności będzie postępował. W ciągu najbliższych 30 lat liczba urodzeń ma się zmniejszyć o kolejne 100 tys. Przewidywana liczba urodzeń na rok 2030 zatrzymuje się na poziomie ok. 230 tys., natomiast liczba ludności naszego kraju do 2020 roku ma się zmniejszyć się o około milion osób. Wielokrotnie wspominany poziom 36 milionów mamy osiągnąć już w 2030 roku, a poziom 33,5 mln w roku 2050-tym. Wydłuży się za to średnia długość życia. Będzie to oznaczać, że liczba 60-ciolatków wzrośnie do jednej czwartej ludności naszego kraju, podczas gdy teraz kształtuje się na poziomie ok. 15%. Za kolejne 20 lat liczba osób w wieku 60-ciu lat może wynosić nawet 40% populacji.
Będzie to oznaczać, że w ciągu najbliższych 25 lat udział osób w wieku emerytalnym zwiększy się dwukrotnie, natomiast dzieci może być nawet o połowę mniej. W związku z tym zmienią się proporcje osób pozostających w wieku produkcyjnym oraz nieprodukcyjnym (czyli pracujących oraz pobierających świadczenia). Przewiduje się, że za 25 lat na jednego emeryta może przypadać nawet o 50% mniej osób w wieku produkcyjnym oraz o 65% mniej dzieci. W konsekwencji bardzo prawdopodobne stają się problemy z wydolnością systemu emerytalnego i opieki zdrowotnej.
Badania SGH pokazują wyraźnie, że w roku 2050 połowa ludności w Polsce będzie w wieku 50. i więcej lat. W związku z tym w roku 2050 podaż pracy spadnie o 30%, czyli o 5 mln. Innymi słowy- na rynku pracy zabraknie 5 mln pracowników. Dzięki badaniom, jakie przeprowadził SGH i Instytut Badań Strukturalnych wiemy również, ile mają wynosić emerytury Polaków. Od 2040 roku połowa wszystkich emerytów ma otrzymywać́ świadczenie minimalne, natomiast wśród osób urodzonych po 1980 tym roku świadczenie minimalne ma otrzymywać aż 70%. Dziś trudno to wszystko sobie wyobrazić.
Zmniejszająca się liczba młodzieży wymusi także zmiany na rynku edukacyjnym (m.in. spadek liczby szkół i uczelni wyższych) i odbije się na sytuacji finansowej samorządów (malejące wpływy do lokalnych budżetów). Mniej atrakcyjne regiony Polski zostaną poddane wtórnemu wyludnieniu- pozostała ludność zacznie z nich odpływać w kierunku większych miast generujących lepsze możliwości życiowe. Tego problemu nie rozwiąże zapraszanie emigracji- emigranci zazwyczaj preferują osiedlanie się w regionach o wyższej atrakcyjności.
Wykres 10. Ludność według płci i wieku w roku 2013 i prognozowana na rok 2050.
A jakie są prognozy demograficzne dla całej ludzkości? Czy kryzys demograficzny obecny w krajach Unii Europejskiej rozprzestrzenia się na inne regiony świata?
Po pierwsze, należy powiedzieć, że pomimo widocznego kryzysu demograficznego w Europie liczba ludności na świecie rośnie i w ciągu ostatnich 50 lat zwiększyła się o połowę.
Mapa 3. pokazuje prognozę- gdy w 2015 r. na świecie żyło 7,4 miliarda ludzi w 2040 r. ma być ich prawie 2 miliardy więcej – czyli 9,2 miliarda. W 2100 roku na świecie ma być 11,2 miliarda ludzi.
Mapa 3.
Wzrost liczby ludności nie będzie jednak równomierny. W 2015 r. najwyższy wskaźnik TFR posiadały kraje Afryki Środkowej, w wielu z nich liczba dzieci na kobietę wynosiła 5 lub 6 (co jest trudne do wyobrażenia w krajach europejskich). Kraje lub regiony o stosunkowo wysokim poziomie TFR (2-3 dzieci na kobietę w wieku rozrodczym) - to Ameryka Łacińska i wschodnia część Ameryki Południowej, omawiana wcześniej Francja, Afryka Północna, Afryka Południowa, Turcja, Sudan, Kazachstan, Mongolia, Indie, Indonezja, Nowa Zelandia (mapa 4).
Mapa 4.
TFR na świecie w 2015 roku, CIA World Factbook 2015.
Reszta świata - Ameryka Północna - zarówno USA, jak i Kanada, zachodnia część Ameryki Południowej, prawie cała Europa z wyjątkiem Francji, a Rosja, Chiny, Australia to regiony, w których współczynniki dzietności są bardzo niskie – przypada tam 1-2 dzieci na kobietę.
Jak już powiedzieliśmy wielokrotnie liczba ta nie zapewnia podstawowego poziomu zastępowalności pokoleń.
Co ciekawe- Chiny, które przekroczyły 1,39 miliarda mieszkańców w 2017 roku nie są krajem o największym wzroście populacji. Polityka jednego dziecka, wprowadzona w latach 1978–1980 ‘zapobiegła 400 milionom chińskich narodzin’ i sprawiła, że Chiny dołączyły do grupy krajów o najniższym TFR na świecie. Natomiast Indie, które według szacunków ONZ liczyły 1,3 mld osób w 2017 roku mają ludnościowo wyprzedzić Chiny. Przewiduje się że w 2023 roku mają stać się najbardziej zaludnionym krajem na świecie.
Prognozy dotyczące wzrostu liczby ludności na świecie pokazują, że w 2050 r. liczba ludności spadnie w Europie i Azji, w Ameryce Łacińskiej i Ameryce Północnej pozostanie na podobnym poziomie, a w Afryce ma zwiększyć się dwukrotnie. Krajami najbardziej kurczącymi się są kraje Europy Wschodniej (utrata populacji sięgająca do 53% w Mołdawii i Bułgarii), a najwięcej ludności ma przybyć w krajach Afryki - nawet do + 761% w Nigerii (wykres 10 i mapa 5).
Wykres 11.
Szacunki ONZ (od 2017 r.) świata według kontynentów w 2000 r. i 2050 r.
Asia Africa Europe Latin America Northern America Oceania
Mapa 5.
Rekomendacje. Dlaczego jednym krajom udaje się to, co wciąż nie udaje się innym?
Chociaż większość krajów w Europie ma niski poziom dzietności, niektóre z nich jednak były w stanie powstrzymać ten negatywny trend. W krajach tych polityka prorodzinna przejawia się w trzech wymiarach życia obywateli.
Po pierwsze- za najważniejsze uznano, aby w społeczeństwie wzrastało poczucie poprawy jakości życia i bezpieczeństwa socjalnego (w krajach byłego bloku wschodniego warunek najtrudniejszy do spełnienia). Dane pokazują, że polskie kobiety, które wyjechały do Wielkiej Brytanii, rodzą średnio po troje dzieci. Po drugie- ułatwienia dla rodzin przejawiają się w sukcesywnym zrównywaniu szans kobiet i mężczyzn na rynku pracy. Od pracodawców wymaga się tworzenia przejrzystych ścieżek kariery i awansu, wprowadzania elastycznego czasu pracy, niezbędnego zwłaszcza dla osób posiadających małe dzieci. Kobietom zapewnia się gwarancje, że po przerwie zawodowej związanej z urodzeniem dziecka będą mogły wrócić do pracy. Po trzecie- wprowadza się odpowiednie rozwiązania na poziomie państwa (t.j. tworzenie systemów podatkowych neutralizujących wydatki związane z posiadaniem dzieci, rozwój usług opiekuńczych, etc.) Pieniądze przeznaczone na pomoc społeczną idą na rozwój usług pomocniczych (t.j. żłobki, przedszkola, świetlice, pomoce szkolne dla każdego dziecka, obiady dla uczniów w szkole, pomoc socjalną, etc.)
Finansowe „zachęty” do rodzenia dzieci (odpowiednik polskiego „becikowego” i 500+) istnieją w całej Europie, łącznie z Rosją, nie tylko w krajach o najwyższym przyroście naturalnym. Warto przytoczyć ten argument, gdyż może stać się przyczynkiem dyskusji nad sensem wprowadzania świadczenia 500+, w której do dziś nie brakuje przeciwników.
Wnioski:
W Polsce, jak i w wielu krajach Europy Wschodniej, czy Europy Południowej sytuacja demograficzna jest bardzo zła. Prognozy cytowane w tekście pokazują, że jeśli obecne trendy się utrzymają, w krajach tych populacja będzie stopniowo maleć. Jednak z cyklicznie prowadzonych badań „Diagnozy Społecznej” wynika, że Polacy generalnie chcą mieć dzieci i mają ich mniej, niż by sobie tego życzyli. Jako powód rezygnacji z posiadania dzieci najczęściej występują: trudne warunki materialne, brak pracy i niepewność zatrudnienia 85% wskazań, złe warunki mieszkaniowe (74%), brak odpowiedniego partnera (69%), niepewność przyszłości (67%), trudności godzenia pracy i rodzicielstwa (63%), wysokie koszty wychowania dzieci (62%), brak miejsc lub zbyt wysokie opłaty w żłobkach i przedszkolach (61%). Pomimo wprowadzenia zasiłków na dzieci, takich jak program 500+, liczba urodzeń nie zmienia się na razie na znaczącym poziomie. Wprawdzie zmiany demograficzne mogą być widoczne dopiero po dłuższym czasie, ale na razie nic nie wskazuje na to, aby sytuacja miała się znacząco poprawić. Pandemia pogłębiła niekorzystne trendy jeszcze bardziej.
W 2050 roku- połowa ludności ma osiągnąć 50 i więcej lat. SGH szacuje, że połowa emerytów w 2040 roku otrzyma najniższe świadczenia. Przewiduje się, że wzrośnie presja na podniesienie świadczeń emerytalnych, co będzie miało negatywny wpływ na saldo finansów publicznych. Oczywiste jest, że należy również się spodziewać problemów z wydajnością systemów emerytalnych i opieki zdrowotnej.
Widzimy, że społeczeństwa bez dzieci są nie tylko bardziej smutne, ale z czasem stają się również biedniejsze.
W artykule bardzo mało wspominam o wpływie imigracji na budowę społeczeństw krajów Europy. Raporty OECD pokazują, że za 20 lat w UE będzie ponad 21 milionów mniej pracowników, a w samej Polsce w 2040 roku ma brakować 5 milionów rąk do pracy. Oznacza to, że nie tylko kraje Europy Zachodniej, ale również Polska bez przyjmowania imigrantów nie będą w stanie zapełnić podaży siły roboczej.
Na drugim biegunie jest kontynent afrykański, gdzie liczba ludności wynosi obecnie około 1,15 miliarda i jej przyrost jest najszybszy na świecie. Do 2050 r. ma wzrosnąć dwukrotnie. Łatwo sobie wyobrazić, do czego może prowadzić bieda i przeludnienie. Trwająca eksplozja demograficzna w krajach Trzeciego Świata oznacza najprawdopodobniej, że obecny kryzys migracyjny, bez względu jak został upolityczniony i jak jest politycznie sterowany to dopiero początek problemów. Będziemy musieli przyzwyczaić się do myśli, że również Polska będzie musiała stanąć przed tym problemem. Będzie to wyzwanie dla decydentów politycznych wszystkich opcji. Jaka szkoda, że politycy nie przeczytają mojego tekstu. A może jednak warto, aby przeczytali?
Bibliografia:
https://www.theguardian.com/world/2015/aug/23/baby-crisis-europe-brink- depopulation-disaster
http://www.pewresearch.org/fact-tank/2018/01/18/is-u-s-fertility-at-an-all-time-low-it- depends/
https://finance.yahoo.com/news/france-showing-europe-enough-babies- 131725554.html?guccounter=1
http://www.france24.com/en/20180116-france-birth-rate-fertility-greying-population
https://www.independent.ie/business/world/baby-blues-no-eu-nation-will-replace- itself-on-
current-trend-35527032.html
https://www.economist.com/graphic-detail/2017/09/06/wealth-alone-cannot-account- for-europes-low-birth-rates
Dane statystyczne:
Tekst ten jest polskojęzyczną wersją artykułu „The demographic crisis in the European Union. Causes, course, consequences”, który ukazał się w październiku 2018 w publikacji ‘Osoby starsze w rodzinie i Kościele’, będącej częścią cyklu „Zeszytów pastoralnych” Wydziału Teologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. Poza przetłumaczeniem wymagał uaktualnienia- w obecnej wersji został wzbogacony o dane statystyczne dostępne na listopad 2021.
Słowa kluczowe:
kryzys demograficzny, wskaźnik urodzeń, negatywny przyrost naturalny, prosta zastępowalność pokoleń, przewidywana liczba ludności
Key words:
demographic crisis, fertility rate, negative population growth, generational replacement, projected population change
Streszczenie:
W artykule pokazuję dane statystyczne oraz trendy dotyczące liczby urodzeń w Polsce i państwach Unii Europejskiej. Koniecznie staje się zdefiniowanie takich terminów jak: kryzys demograficzny, wskaźnik urodzeń, negatywny przyrost naturalny, prosta zastępowalność pokoleń oraz przyjrzenie się jak inne kraje radzą sobie z problemem niskiej dzietności. Warto przyjrzeć się również jak te dane wyglądają poza Polską i Unią Europejską oraz jak kształtują się prognozy wzrostu liczby ludności dla całego świata w bliższej i dalszej przyszłości.
Summary:
The article shows statistical data and trends regarding the number of births in the European Union countries. It is necessary to define such terms as: demographic crisis, birth rate, negative birth rate, replacement of generations, projected population change and to see how other countries deal with the problem of low fertility. It is worth looking at how these data look outside the European Union and what are the forecasts of population growth for the whole world in the near and distant future.
Biogram:
Dr Karolina Swirska-Czalbowska jest socjologiem i mamą trójki dzieci. Publikowała m.in. w kwartalniku IEMID UKSW „Kultura, media i teologia”, „Warszawskich studiach Pastoralnych”, wyd. UKSW, „Polis - piśmie o sztuce życia publicznego”, wyd. przez ISP PAN, kwartalniku CE UW „Studia europejskie”, „Problemach zarządzania”, ”Studiach i materiałach”, Raporcie INE PAN, również w „Tygodniku Powszechnym” i „Arcanach”. Kontakt: kswirska@wp.pl
Zobacz również: